Wchodzę z dziećmi do sklepu z ubraniami. Krzyś uziemiony w wózku, Wiktor w nosidle na moich plecach. W pewnym momencie Krzyś na cały głos krzyczy do Wiktora:
- Pikuś, powiedz coś, to dostaniemy cukierka!
Cukierki dostali.
A ja spłonęłam.
Chyba koniec ze wspólnymi zakupami, bo chłopcy wszędzie są czymś obdarowywani przez nieświadome swej mocy edukacyjnej panie sprzedawczynie, a potem spryciarze takimi tekstami sprawiają, że biedna matka chce się pod ziemię zapaść :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz